Bank eksponuje lokaty nawet na kilkanaście procent? Eksperci porównywarki finansowej Comperia.pl ostrzegają, aby nie ufać do końca takim treściom, ponieważ to nie jest cała prawda. Dokładnie – to tylko jej jedna dwunasta. Chodzi bowiem o lokaty progresywne.
Lokata progresywna (lub dynamiczna albo rosnąca, jak często nazywają je banki) to produkt oszczędnościowy, którego oprocentowanie wzrasta z miesiąca na miesiąc. Najczęściej kapitalizacja jest miesięczna.
Zatem nawet jeśli bank informuje, że założy lokatę nawet na 12 proc. (tak jest na rocznej Lokacie Zysk+ Progresja w Santander Consumer Banku) to należy pamiętać, że pieniądze będą zarabiały tyle jedynie w ostatnim miesiącu trwania depozytu. We wcześniejszych miesiącach depozyt wypracowuje dużo mniej odsetek – np. w Santander Banku 1,5 proc. w pierwszym miesiącu, czy 2 proc. w drugim.
Ale uwaga – tak naprawdę jedna lokata progresywna drugiej nierówna. Banki bowiem tworzą je na 2 sposoby.
Progres na 2 sposoby
Według bardziej popularnej metody odsetki naliczane są za każdy miesiąc według coraz to wyższego oprocentowania – czyli np. tak jak we wspominanym Santander Banku. Gdyby więc przykładową lokatę o oprocentowaniu 3 proc. w pierwszym miesiącu i 4 proc. w drugim (reszta nieważna) zerwało się po pełnych dwóch miesiącach, to zarobiłoby się 3,5 proc. w skali roku.
Ale jest też drugi system. Według niego pieniądze nie procentują, aż do wygaśnięcia albo zerwania lokaty. Wtedy jednak odsetki wypłacane są według stopy procentowej na dany miesiąc. Czyli posiłkując się na tym samym co wcześniej prostym przykładzie – gdyby naszą lokatę zerwać po pierwszym miesiącu, to zyskałoby się 3 proc. w skali roku, a po drugim – 4 proc. Według tej metody działają m.in. Credit Agricole czy Eurobank.
Jak rozróżniać obie lokaty? Najlepiej zapytać się bankowca. Jednak jeśli widzimy lokatę dającą w ostatnim miesiącu nienaturalnie dużo odsetek – to mamy do czynienia z depozytem stworzonym według pierwszej opisanej metody. Nikt na razie nie daje w Polsce 10 czy 12 proc. za ulokowane na rok środki.
Nie dla pieniędzy, więc po co?
Łatwo zauważyć, że odsetki z lokat progresywnych zdecydowanie ustępują zarobkom z lokat z dzienną kapitalizacją. Po co więc Polak ma zakładać lokatę dynamiczną i zarobić w ciągu roku netto najwyżej ok. 400 zł na najlepszych takich depozytach (wyjątkiem Toyota Bank, który po roku z ulokowanych 10 tys. zł da 550 zł), skoro najatrakcyjniejsze lokaty z dzienną kapitalizacją zapewnią nawet 550-600 zł zysku? Czyżby lokaty progresywne były tylko bankowym trikiem?
Ocena lokat progresywnych nie może być tak bezlitosna. Jest to bowiem produkt niezły dla osób niezdecydowanych. Dla tych, którzy chcą oszczędzać, ale nie wiedzą, czy pieniądze będą im potrzebne za miesiąc, pół roku czy rok. Gdyby zdecydowali się na roczną lokatę z dzienną kapitalizacją i potrzebowali zerwać ją po pół roku, nie dostaliby ani grosza ponad ulokowaną kwotę. Odsetki przepadną. Tymczasem lokatę progresywną można zamknąć w każdym momencie, a na pewno otrzyma się przynajmniej tyle, ile do tej pory wypracował depozyt.
Z drugiej strony – np. gdyby klient zamiast lokaty rocznej z dzienną kapitalizacją 4 razy w roku otwierał lokatę 3-miesięczną, tzn. jeden depozyt się kończy, zakłada się kolejny – zarobiłby więcej niż na lokacie progresywnej. Ogólnie więc – należy dobrze przemyśleć lokowanie środków na depozycie dynamicznym. Istnieją lepsze produkty oszczędnościowe.
Mikołaj Fidziński
Porównywarka finansowa Comperia.pl